Region rzeki Sepik to jedno z najbardziej fascynujących miejsc do jakich udało mi się dostać. Ciągnąca się przez 1126km w większości nietknięta cywilizacją, przecina bagniska, tropikalny las deszczowy i góry. Sepik to nie tylko rzeka ale również źródło niesamowitej ilości kompleksowych kultur, wymierających języków i jednej z najpiękniejszych wyrobów artystycznych w PNG.
Turystyka tu dopiero raczkuje i każdego dnia można poczuć się jak Indiana Jones, odkrywając coraz to nowe miejsca. Malownicze wioseczki w których króluje HAUS TAMBARAN- tzw. spirit house- dom duchów (o tym później) oraz przepiękne widoki. Natura poraża pięknem- jeziora, laguny, niekończąca się ilość odnóg rzek i bardzo duża różnorodność ptaków- nad głowami orły, sokoły, papugi i żurawie. Wiele innych nawet nazwać nie umiem... A pod wodą? KROKODYLE! No właśnie PUK-PUK-i (krokodyle w tok pidgin) to nieodłączna część rzeki Sepik. Poluje się na nie, łapie w sieci, sprzedaje i oczywiście JE! Głowy krokodyli rzeźbione są na łodziach, a zębami dekoruje się lokalne wyroby drewniane- maski i inne.
Aby dotrzeć nad rzekę z Wewak wsiadłyśmy w nocne PMV jadące do PAGWI. PMV to tak naprawdę ciężarówka z otwartą naczepą z drewnianymi deskami dla ludzi. My z Didde miałyśmy okazję usiąść w kabinie kierowcy i na 2 siedzeniach oczywiście siedziały 3 osoby. Jazda całonocna, przez dziurawy trakt wydrążony w dżungli. Okazało się, że trasa wcale bezpieczną nie jest...PMV jadące 2 h za nami zostało zaatakowane przez grupę ‘raskoli’-złodziei, którzy staczając wielki kamień na drogę spowodowali zatrzymanie się ciężarówki. Tzw. hold-up czyli zatrzymanie to częste zjawisko na tej trasie... Z bronią i maczetami wysadzili wszystkich po czym okradli cały samochód...będąc tak blisko tego strasznego wydarzenia z Didde nie mogłyśmy powstrzymać łez szczęścia, a może strachu? Pewnie obydwóch. Emocje sięgały zenitu...Wcześniej (około północy) zatrzymaliśmy się na całonocnym targu w środku niczego. Tam przy lampach nafotwych i dźwięku cykad i innych dżunglowych stworzeń, kobiety sprzedawały owoce i warzywa. Była nawet herbatka i smażone banany oraz CHLEB! Atmosfera na 24h Mundżi market była po prostu niepowtarzalna- cisza, spokój, szepty kobiet i raz po raz przejeżdżające PMV. Od naszego kabinowego towarzysza podróży otrzymałyśmy po ogórku:-).
Przez kilka dni zagłębiałam się w kulture i życie rzeki SEPIK z lokalnym przewodnikiem- łowcą krokodyli który kilka lat temu w jednym roku upolował gołymi rękoma aż 25 puk-puków zostając przy tym największym CROCODILE HUNTER-em! Nazwałyśmy go CROCODILE DUNDEE;-). Cyril gościł nas w swojej drewnianej chatce w Kaminabit- spanie pod moskitierkami, na 2cm materacu na podłodze. Kąpiele w rzece przed domem, tam też mycie naczyń a toaleta kawałek dalej- wystawianie tyłeczków poza kanu. Obecnie przy końcówce sezonu deszczowego, poziom wody jest tak wysoki, że wioseczki są praktycznie zalane. Powódź. Między domami trzeba poruszać się na kanu. Tu każdy jest do tego przyzwyczajony- co roku tak jest. Z tego względu buduje się domy na palach- tylko świnkę trochę zalało- jej zagroda znajduję się pod domem...
A przed domem przywieszone ogłoszenie o sprzedaży krokodyli. Tu prawie każdy hoduje krokodyle na sprzedaż- cena zależy od długości krokodyla i typu jego skóry- słodkowodne są droższe od tych słonowodnych. W pierwszej wioseczce do której dotarłam rano akurat obierano ze skóry wielkiego 10letniego ponad 2-metrowego krokodyla! Co za widok! 35kg żywej wagi- wszystkie dane tak ‘na oko’ przez właściciela sieci w którą owy zwierzak się złapał. Kilku mężczyzn obierało go ze skóry, która warta była jakieś 400KINA około 500zl. Wyobrażacie sobie ile torebek/butów/portfelów zrobią z tej jednej skóry w Europie?! Mięso było krojone warstwami i spoglądając na wielką paszczę i ostre zęby aż ciarki przechodziły!:)
Tego samego krokodyla podano nam na obiadek i muszę przyznać, że puk-puk smakuje jak mieszanka kurczaka z rybą- MNIAM!
Poranne kąpiele w błotnej wodzie przed domem Cyrila wzbudzały we mnie wątpliwość czy aby na pewno wyjdę czystsza czy brudniejsza, a myśl o tym, że obok w zagrodzie hoduje się krokodyle, a inny jakiś wygłodniały może się na mnie rzucić...powodowały podniesienie adrenalinki..czyli tak jak lubię;-). W okresie deszczowym oprócz krokodyli je się tu żółwie i węgorze i oczywiście inne ryby. Pewnego ranka złapano kolejnego krokodyla i jego wielki ogon przyniesiono nam do domu! Ponieważ nie ma tu elektryczności jedzenia nie da się długo przechowywać- dlatego ludzie dzielą się między sobą. A mięsem wymieniają się na targach za inne towary np. generator czy świnie lub drewno na budowę kanu.
Wspominałam już o WANTOK SYSTEM i tak właśnie dom naszego przewodnika był w całości wybudowany przez jego rodzinę. Dość duża drewniana chata budowana była 3 m-ce, a Cyril zorganizował jedzenie, kupił materiały i na koniec zabił świnię. Kosztowało jego to jakieś 2,000KINA czyli 2,5tyś pl zl. Opłaca się tu żyć w zgodzie z rodziną:-). Polecam obejrzeć film RETURN OF THE TRIBE- ukazujący kilku wybranych ludzi z rzeki Sepik, którzy przybyli do Europy- do zupełnie innego świata.