OK wiem ze juz dawno nie pisalam wiec dzis maly 'update' z mojego zycia w Australii:)
Dzis przyblize wam drodzy czytelnicy okolice gdzie zostane jeszcze dobre kilka miesiecy, a dokad przybylam (O JENY!!!) w lutym...ale ten czas leci!
A wiec na zdjeciach sfotografowalam moj domek nad oceanem nazwany dumnie przeze mnie i Dunke- Didde z ktora mieszkam- Villa Villa Kula (kto wie skad ta nazwa?;-) i przede wszystkim dlaczego?:))) wtajemniczeni- cicho-sza!:))
Nasz 'beach house' jest troche w rozwalajacym sie stanie ale co tu duzo mowic to dom z dusza! Poniewaz mieszkanie nie bylo wysposazone, kazdy mieszkajcy przede mna lokator cos po sobie zostawil. Wiec obecnie mamy nie tylko 4 deski surfingowe, zestaw 2 glosnikow (jeden na imprezy w ogrodzie/na plazy) ale rowniez 2 kije do krykieta, ciezarki i kanape na balkonie. Ja sama dostalam telewizor od kolezanki i odtwarzacz DVD od kolegi:)))
Do tego niedawno musialysmy oddac lodowke...no wiec poszukiwania sie zaczely. Popytalam i prosze- kolega z pracy akurat chcial sie pozbyc swojej lodowki, ktora trzymal w garazu:-))) Jak dobrze jest duzo 'gadac';-))) Troche obdrapana ale dziala (darowanemu koniowi...;-))) za to bedziemy ja wkrotce malowac!!!:))) A rezultat naszych zdolnosci na pewno wrzuce na bloga:)
Oprocz domku, gdzie codziennie zasypiam sluchajac szumu fal...;-))) pracuje w 2 miejscach- zaraz na mojej ulicy znajduje sie Maroochydore Surf Club czyli miejsce gdzie oprocz ratownikow znajduje sie bar, restauracja, kasyno (pokies) i sala biesiadna. Wlasnie tam, od prawie 2 m-cy pracuje jako kelenerka:)) Swietna ekipa pracujacych, widok na sam ocean do tego placa lepiej niz w pracy biurowej!:) No i wlasnie ta posada to moje wczesniejsze miejsce praktyk. Obecnie 2 razy w tygodniu pracuje jako PR&Marketing Consultant wdrazajac moje studia w zycie codzienne:) Czyli 16h tygodniowo przed kompem lub w terenie promujac poradnik dla rodzicow firmy Sixty Second Parent. Tu pracuje sie bardzo luzikowo, raz w miesiacu impreza dla pracownikow kiedy jedna firma z budynku stawia wszystkim alkohol!!!:))) niesamowite! Zdjecia z tego wydarzenia na dole:)
Nie musze dodawac, ze oprocz pracy studiuje wciaz na Uniwerku Sunshine Coast- jeszcze tylko kilka miesiecy...:(
W wolnych chwilach staram sie korzystac z urokow wlasnego podworka czyli pieknej plazy!!!:))) albo zwiedzam piekne okolice Slonecznego Wybrzeza. Niedawno gora Coolum i Point Cartwright. Zycie studenckie kreci sie na maxa, a niedawno nawet impreza na plazy -Full moon party gdzie ok. 23.30 przybylo 'bawic sie' z nami 10 funkcjonariuszy;-))) poswiecili latarkami, podyskutowali z nami i pojechali:) To sie nazywa luzik;-))) a innym slowami NO WORRIES!
Sciskam wszystkich mocno i jak zawsze prosze kierowac do mnie swoje pytania/ komentarze- wszystko bardzo mile widziane!:))) W wolnej chili zaraz odpowiem- sypkarola@wp.pl
NO WORRIES MATES;-)))
K.
12/09/09 ukazal sie w Expressie Bydgoskim moj artykul o magicznych wyspach Vanuatu- serdecznie zapraszam do lektury (oto i linK!:)
http://www.express.bydgoski.pl/look/article.tpl?IdLanguage=17&IdPublication=2&NrIssue=1309&NrSection=100&NrArticle=149193&IdTag=4