ceremonia picia KAVY z bialym wodzem

Większość wysepek w archipelagu Mamanuca i Yasawa nie ma pomostów więc resortowa łódka podwozi pod sam katamaran- wszystko odbywa się bardzo sprawnie, bagaże odbierają, przywieszki z nazwą wyspy przykładają do bagażu, a my idziemy na odsłonięty pokład, łapiemy słoneczko i podziwiamy krajobrazy. Z malutkiej Bounty (która przeszliśmy dookoła w 20min) po 2h rejsu dopływamy do pierwszej z grupy Yasawa wysepki Wayalailai czyli małej Waya- obie połączone ze sobą piaskowym wałem.

Grupa wysepek Yasawa jest mniej popularna od Mamanuca- na te pierwsze katamaran z portu Denarau wypływa raz, a na Mamanuca aż trzy razy dziennie. 20 rozprzestrzenionych wulkanicznych wysp, każda z niebieską laguną jest niesamowicie malownicza i zachęca do wspinaczki na najwyższe wzniesienia. Na Wayalailai jest 349m góra Vatuvula, która nie mogła zostać nie zdobyta;-). Widoki na pobliską Kuata i inne zapierały dech w piersiach, a przez silny wiatr prawie lataliśmy z powrotem…

Zatrzymaliśmy się w rodzinnym resorcie Naqalia Lodge, który z całego serca polecam! W sumie tylko 4 bure, malutka restauracja gdzie serwowano posiłki przy nastrojowych dźwiękach płynących z gry na gitarze brata właściciela. Cały klan zajmuje się resortem i poświęca mu całe serce. Prywatna plaża, bogata rafa koralowa, która podczas odpływów ukazywała się nam w całej swojej okazałości i to bez potrzeby ubierania masek!:) Wszystko w spokojnej, zrelaksowanej i rodzinnej atmosferze bez tłumów.

Pewnego wieczoru została przygotowana dla nas ceremonia picia kavy (lokalnej używki, rozluźniającej ciało i umysł- więcej o kavie na wpisie z wysp Vanuatu). Tutaj pije się ją bardzo uroczyście z wielkiej drewnianej misy. Sproszkowaną kavę miesza się z wodą po czym nalewa się w kokosowe muszle i podaje wpierw wodzowi- w tym przypadku wodzem został wybrany pewien Bydgoszczanin, którego na początku przeraziła konsystencja i widok tego ciekawego trunku ;-). Przed dostaniem kokosowej miseczki należało klasnąć w dłonie i powiedzieć BULA! Po czym duszkiem wypić kavę. Kolejek końca nie było, bo co jakiś czas ktoś krzyknął- TAKI! Słowo, które zaczynało następną kolejkę picia kavy.

Na tą uroczystą okazję mężczyźni klanu ubrali swoje lokalne stroje zrobione z wysuszonych liści palmowych po czym serwowano nam tradycyjny posiłek LOVO. Lovo rozpoczęto przyrządzać kilka h przed kolacją. Panie przygotowywały jedzenie- rybę, owoce chlebowca, szpinak, mięso kurczaka i inne warzywa, które zawinięto w specjalnie zrobione na tą okazję torby z liści bananowca. Wszystkie produkty zostały włożone w wykopaną dziurę niedaleko domu na rozżarzonych kamieniach i przysypane na ok. 1,5h. Następnie wykopane gorące lovo było gotowe do spożycia- UCZTA! Rezultat iście smakowity.

Nurkowanie w czystych wodach Fiji to murowane spotkanie z rekinami i innymi wielkimi stworzeniami Oceanu Spokojnego. Tutejsze wody to raj miękkich koralowców i miliona ryb oraz bujnego podmorskiego świata. A dla chętnych snurkowania piękne rafy koralowe otaczają większość tropikalnych wysepek więc nic tylko maska, rurka i do wody!

Pożegnanie z wyspami nie było łatwe, zaśpiewano nam pożegnalną piosenkę i podarowano naszyjnik z kwiatów. Ostatni etap podróży- 2 noce na głównej i zarazem największej wyspie VITI LEVU.


CENY:
1FD=1,7zl
Nurkowanie na Wayalailai to koszt 150FD (2 butle)
Wielkie 4 osobowe bure z łazienką i jedzeniem (śniadanie, lunch, tea time, obiad)= 180FD noc
Internet- pół h- 5FD
Snurkowanie z rekinami- 25FD

Zdjęcia (17)

Komentarze (2)