Geoblog.pl    sypkarola    Podróże    Z BYDGOSZCZY LĄDEM DO AUSTRALII...I DALEJ... 2008/2009/2010:)    kamperem przez pustynne bezdroża...
Zwiń mapę
2009
08
lip

kamperem przez pustynne bezdroża...

 
Australia
Australia, Uluru National Park
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 48785 km
 
N.T.- THE OUTBACK

Alice Springs mogła by być nazwaną stolicą australijskiego OUTBACK- małe miasteczko znajdujące się na środku pustyni. Autostrada łączy Alice od północy z Darwin i od południa z Adelaide (do każdego miasta dzieli ją jakieś 1600km). Tutaj na jednego lokalnego często przypada aż 6 turystów. Przybywają tu z różnych stron świata aby przeżyć przygodę na bezdrożach Australii i koniec końców zobaczyć mistyczne miejsce dla mieszkańców tego regionu-Aborygenów, Anangu- gigantyczny monolit- ULURU.

Naszą przygoda w Północnym Terytorium rozpoczęliśmy od wypożyczenia kampervana, który przez 5dni służył nam za dom. W 4osobowym kamperze zagościła jeszcze 5 osoba- koleżanka z Kanady, która z nami pokonała ponad 1500km od Alice Springs do Uluru, Kata Tjuta, Kings Kanion i z powrotem. Niesamowita przygoda, noclegi na odludziu, daleko od cywilizacji, wspinanie się na stromą ponad 300metrową skałę Ayers Rock, i prawie bliskie spotkanie z dzikim wielbłądem, kangurami i (prawdopodobnie) mrówkojadem…ale od początku :- ).

Australijska zima to zdecydowanie najlepszy czas na odwiedzenie tej części Australii. Czytałam wcześniej o bardzo wysokich temperaturach i nie dających żyć muchach. My mieliśmy szczęście. Pogoda idealnie dopisała. Noce w kamperze pod śpiworkiem ciepłe, do tego praktycznie żadnej dręczącej nasze nozdrza much!:) Lokalni powiedzieli nam, że w lecie temperatura dochodzi tu nawet do 50 stopni, a w nocy nie spada poniżej 35…Stanowiska tu są więc bardzo dobrze opłacane z tego względu, że nikt nie chce tu mieszkać…i wcale się nie dziwię. Taksówkarzowi od 14 lat mieszkającemu w malutkiej Alice Springs- 3 lata zajęło dojechanie do jednego z największych monolitów na świecie- Ayers Rock zwanej przez lokalnych mieszkańców ULURU, a innemu poznanemu Kenijczykowi- 4lata aby w końcu przyzwyczaić się do tej temperatury ( a w końcu Kenia nie należy do zimnych krajów…) Park narodowy ULURU-KATA TJUTA leży 450km od Alice Springs. Na drodze kilka stacji benzynowych, dobre oznakowania i dość ciekawe dzikie zwierzaki. Podczas jazdy ponad 100km/h (na jednym odcinku był nawet znak 130km/h) w pewnym momencie pojawił się wielki 2m wielbłąd na poboczu. Nie było szansy na zahamowanie, a inny szybki ruch spowodował by dachowanie. Na szczęście wielbłąd przeszedł na środek ulicy zaraz gdy go minęliśmy powodując, że moje nogi stały się miękkie, a serducho nie nadążało z biciem… Innego razu prawie po zachodzie słońca pojawiały się kangury (żywe!), a raz ulice przeszedł zwierzak, którego do dziś nie rozszyfrowaliśmy (mrówkojad, wielka jaszczurka?). Nie wiem ale przeszło drogę i nie doszło do żadnej groźnej sytuacji.

Uluru to niesamowita formacja skalna, która zrobiła na nas niezapomniane wrażenie. Szczególnie przy wschodzie i zachodzie słońca odkrywała przed nami nowe kolory i nie pozwalała na chwilę oderwać od siebie wzroku. Sama wspinaczka na skałę była dość niebezpiecznym i stromym doświadczeniem ale widoki z góry i samo przeżycie jedyne w swoim rodzaju. Zabezpieczeń w postaci łańcuchów jest zdecydowanie za mało, a pierwsza część ma chyba za zadanie zniechęcić wspinających się (zero zamocowań). Do tego najważniejsza informacja z parku to- NIE WSPINAJ SIĘ NA ULURU. Informacje o tym, że dotąd zginęło 35turystów, wiele rannych, że widok nie jest ciekawy, a na górze nic nie ma. Aborygeni proszą o nie wspinanie się ale droga na szczyt jest otwarta. Cała sytuacja jest dość konfliktowa ale osobiście wejście było niezapomniane…Szczególnie, że musiałam zejść ze szlaku w poszukiwaniu części od aparatu, która niefortunnie upadła na skarpę Uluru…

Szlak Doliny Wiatrów na 36 GŁOWACH- Kata Tjuta to również fantastyczne przeżycie, gdzie przez ponad 7km chodzi się po innych dziwnych formacjach skalnych (45km od Ayers Rock). Na koniec Kings Kanion (300km od Ulkuru- w stronę Alice Springs) to ostatni dla nas przystanek na pustyni. Kolejne 6km dookoła kanionu, a w połowie kąpiel w małym ale głębokim źródełku lodowatej wody w samym Ogrodzie Edenu- niesamowicie bujnej części kanionu, tętniącej życiem jakich mało na samej pustyni.

NA sam koniec spróbowałam outback-owego autostopu na lotnisko. Najpierw ówcześniej wspomniany Kenijczyk, który gdy zobaczył moje shorty i krótki rękawek- zapytał czy mi nie zimno?! (temperatura- w cieniu 25stopni). On w kurtce powtarzał (it’s freeeeezin’ cold!!! Jest baaaaardzo zimno);-) Potem na skrzyżowaniu znalazła się Pani z wnuczkiem, która od 10lat pracuje z Aborygenami przy PN Uluru. Chwaliła sobie pracę z lokalnymi mieszkańcami podkreślając, że mało ludzie wiedzą o ich kulturze i kojarzą tylko z problemem Australii… Niestety najczęściej w samym Alice Springs obserwuje się Aborygenów siedzących na trawnikach, brudnych, podchmielonych, patrzących na każdego białego wrogo i zajmując się NICNIEROBIENIEM…

3h lotu z QUANTAS i w drogę do Melbourne!

Ceny:\
1AUD=2,6zl
Wejście do Parku Narodowego- 25AUD (ważne 3dni)
Diesel na trasie (czym dalej od A.S. tym drożej) za litr- 1,27/ 1,35/ 1,57/ 1,68/ 1,75!!
Wypożyczenie kamepervana ok. 200AUD na dzień (BRITZ- EXPLORER- 4os z łazienką)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (40)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
G.
G. - 2009-07-13 18:45
hej hej, cudnie wszystko cudnie-ale male pytanko-ta cola nie byla z Polski, cooo?:)))))
 
anthem
anthem - 2009-07-17 22:06
Ale fajne te zdjęcia z latarką!!!!!Niesamowity efekt.
 
 
sypkarola
Karolina Sypniewska
zwiedziła 22.5% świata (45 państw)
Zasoby: 354 wpisy354 648 komentarzy648 2772 zdjęcia2772 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
09.11.2010 - 01.12.2010
 
 
23.09.2010 - 04.11.2010