Indie zaskakuja kazdego dnia chociaz ostatnio nam sie udaje zaskakiwac Indie;-) albo raczej Hindusow, a czasem i nawet obcokrajowcow. Ostatnio jak namiot rozlozylysmy na korytarzu jednego z hotelikow w Mamallapuram to jeden FOREIGNER wyszedl z pokoju, popatrzyl na nasze zielone cudenko i stwierdzil, ze przez ostatnie 30lat jak podrozuje nigdy czegos podobnego nie widzial:))) A co dopiero Hindus?!;-)
Postanowilysmy po kilku chill-outowych dniach na Goa odwiedzic kolejne swiete hinduskie miejsce, kolejna najwazniejsza z wazniejszych swiatynie i nastepna w kolei rzeke matke- aby dotrzec do swietego miasta NASHIK nie obylo sie bez przygod, ktore Indie zawsze dla nas szykuja...
Z Goa (dokladnie miejscowosci MUPSA- 30min lokalnym autobusem z Anjuna (7RS) odjechalysmy nocnym rzadowym autobusem do PUNE (310RS). Siedzenia rozkladane, wszystko na czas- pierwsza klasa, tylko troche silnik wyl i myslalam ze pod gorke nie pociagniemy ale udalo sie! Po 12h dotarlysmy do Pune skad kolejnym autobusem tym razem prywatnym (NIGDY WIECEJ!!!) mialysmy sie w ciagu 4h dostac do Nashik. Bilety kupione juz o 7.30- wyjazd planowany na 8.00 koniec koncow odjechal o 9.00 i po h zatrzymany przez policje nie mogl jechac dalej. Powod- brak dokumentow- tzn. byly ale kserokopie! Wszyscy wysiedli, pokrzyczeli, czekamy na kolejny. Odeszlismy od parkingu gdzie stala policja aby kolejny autobus mogl zaparkowac troszke dalej i uniknac kontroli. Ten autobus moze i dokumenty mial ale zawieszenia badz sprawnych amortyzatorow na pewno nie...cale 4h to jeden wielki JUMPING! Gora, dol, gora, dol- a siedzialysmy z przodu! Nie chce myslec co przezywali siedzacy na ogonie. Normalnie masaz calego ciala...ayurveda nie potrzebna;-)
Koniec koncow o 16.00 dotarlysmy do Nashik gdzie okazalo sie ze nie ma przechowalni bagazu. My planowalysmy tylko spedzic tu kilka h, poogladac pielgrzymow i nocnym do Mumbaju. Po krotiej rozmowie fasolki zostaly w biurze informacji na dworcu, a my lokalnym autobusikiem do centrum Nashik.
Centrum swiata tego miasta jest RAMKUND- czyli przeplywajaca rzeka, ktora wedlug wierzen Hindusow daje "moksha" czyli wyzwolenie duszy. Tysiace pielgrzymow przyjezdza tutaj aby wykapac sie w tych jakze swietych wodach, pomodlic sie a nawet i umrzec. Jak i nad Ganges przybywaja schorowani Hindusi, ktorzy czekaja nad rzeka na swoj ostatni dzien. Na nas niesamowite wrazenie zrobily male dzieci kapiace sie w rwacych nurtach rzeki oraz dziwny rytual odbywajacy sie na jej brzegu. Otoz pewna Hinduska tanczyla w jakimis dziwnym transie w rytm totalnie niezsynchronizowanych bebniarzy (ale o to chyba wlasnie chodzilo:) w reku trzymala gumowego weza, ktorego raz po raz rzucala na szyje innej kobiecie zaciagajac ja do tej transowego tanca. Na okolo pelno ludzi, dzieci, wszystko malo zrouzmiale a dla tlumu tam zgromadzonego normalna sprawa. Z pewnoscia kobieta byla pod wplywem jakis narkotykow, a moze wlasnie kapiel w rzece wyzwolila jej DUSZE?!
Samo Nashik niezbyt milo nas przyjelo. Dzieci na kazdym kroku krzyczaly za nami- BAKSHISH! MONEY! i z wyciagnietymi raczkami lataly za nami po placu. Swiete krowy tez byly obecne, podpatrzone na podjadaniu z lokalnego bazaru pietruszki:))). Skubane no!
Na dworcu w Nashik (jednym z 3!) o 22.30 odjezdzal nasz autobus SEMI DELUXE do Mumbaju (150RS). Jako ze zazwyczaj autobusy maja pewne opoznienie postanowilysmy odwiedzic toalete i gdy mialysmy buzie pelne pasty do zebow podjechal pod same drzwi toalety nasz autobus, mrugajac na nas swiatlami i trabiac abysmy juz wsiadly! Za kibelek po raz kolejny nie zaplacilysmy, no bo jezeli nie ma wody, lustra, a jedynie dziurka w podlodze to rownie dobrze mozna sie zalatwic obok! Nie dziwne dlaczego hindusi zalatwiaja swoje potrzeby wszedzie tylko nie w publicznej platnej toalecie...one sluza bodaj tylko kobietom...
CENY:
MUPSA-PUNE- 310RS
PUNE-NASHIK-180RS
NASHIK-MUMBAJ-150RS
l