Geoblog.pl    sypkarola    Podróże    Z BYDGOSZCZY LĄDEM DO AUSTRALII...I DALEJ... 2008/2009/2010:)    W krainie Himalajów, buddyzmu i… świstaków!?;-)
Zwiń mapę
2008
03
paź

W krainie Himalajów, buddyzmu i… świstaków!?;-)

 
Indie
Indie, Leh
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9494 km
 
JULLEY!- tak witają się ze sobą mieszkańcy regionu LADAKH- północne Indie- żabi skok od Tybetu i tak się właśnie tu czuję- jak w Tybecie. Buddyjskie świątynie, mnisi, na wzgórzu Pałac Leh- miniaturka pałacu Potala w Lhasie, stupy i bardzo zrelaksowana atmosfera. Aaaaa no i te widoki…ośnieżone góry, turkusowa rzeka Indus i lśniące na różne jesienne kolory liście drzew…Bardzo malownicze miejsce z niezliczoną ilością trekkingów, raftingów i innych atrakcji. Oprócz zwiedzania pobliskich wioseczek ( na stopa- m.in. ciężarówką wojskową przerobioną na szkolny autobus;-), zwiedzania lokalnych GOMP- czyli nic innego jak buddyjskich świątyń i klasztorów, dotarłam nad piękne jeziorko TSO MORIRI położone na wysokości raptem 4595 m n.p.m. Tam w malutkiej wioseczce KORZOK nocleg i obserwowanie ludzi przygotowujących się do srogiej tutaj zimy-cięcie trawy i przygotowanie sianka dla swoich zwierzątek. Obecnie nocą dochodzi tu do 0, ale kiedy słoneczko świeci to prawie jak tropiki;-). Do tego to gwieździste niebo i idealnie widoczna droga mleczna- widoki zacne…Wracając z jeziorka (jakieś 7h jazdy) przejeżdżaliśmy wzdłuż słonego jeziorka TSOKAR aby potem dostać się do LEH przez drugi co do wysokości na świecie przejazd samochodowy- 5327 m n.p.m. nazywany tutaj TANGLANGLA- udekorowany w buddyjskie, kolorowe flagi modlitewne. Symptomów choroby wysokościowej brak więc super. Powoli aklimatyzuje się na Nepal i MEBC! To już niedługo. Przejazd królował w Himalajskie przepaści i ośnieżone stoki gór. Powoli kończy się tu sezon więc turystów jak na lekarstwo (jak dla mnie idealnie;-). Oprócz dzikich koni, stad owieczek i kóz przepędzanych pod nadzorem pasterzy widziałam również ŚWISTAKI!!!!(tak tak Świsteczku- zdjęcie specjalnie dla Ciebie;), skubane szybko chowały się do swoich norek ale kilka udało się uchwycić! Jak by tego było mało to i yaki się znalazły i krzyżówki yaków z bydłem zwanych tutaj DZOM;) Himalaje są piękne co tu dużo pisać;-) tylko te drogi bez żadnych zabezpieczeń i potężne przepaście (4000,5000m…) przyprawiają o zawrót głowy…ale napisy w stylu „IT IS A HIGHWAY NOT A RUNAWAY- DRIVE SLOW” (to jest autostrada, a nie pas startowy- jedź wolno) powodują, że widzi się znacznie mniej ciężarówek w rowach…(osobiście widziałam 2)…Niestety trzeba było opuścić świat GOMP i udać się do Manali…to była droga…masakra…30h! a miało być tylko 19h…autobus złapał gumę, a potem stał w wielkim korku, bo ciężarówka się zepsuła (w górach ledwo mieszczą się 2 samochody równocześnie więc trzeba było kilka h czekać!) do tego ta trasa była przez 10 dni zamknięta z powodu lawiny więc cześć drogi, łącznie z mostami była wciąż naruszona więc prędkość nie większa niż 30km/h…Po kilku h jazdy przesiadłyśmy się do kabiny kierowcy (razem 9osób…), bo na ogonie (gdzie kupiłyśmy 2 ostatnie bilety) czułyśmy każdą dziurę i kilka razy prawie przez dach wyleciałyśmy tak rzucało…do tego nasi „wymarzeni” sąsiedzi- lokalni rodzice z trójką małych dzieci siedzących na 2 siedzeniach…nie zabrali aviomarinu i powiedzmy delikatnie zabrudzili cały tył…masakra…z przodu pani w ciąży też nie zabrała ale przynajmniej za okno się wystawiała…a maluchy w woreczki, które później lądowały na podłodze…zacnie po prostu…;-) Najgorsza podróż do tej pory ale na szczęście przeżyłam!:) teraz relaksik w malowniczym Manali wciąż w górach i dalej do Delhi!

44 rupie- 1 USD
Internet- 90 rupii (2 razy drożej i wolniej…)
Pokój w guesthousie DORJE (wspaniałe miejsce! Piękny ogród i rodzinna atmosfera)- 150 rupii
Herbata- 10 rupii
Przejazd autobusem marki TATA z LEH do MANALI- średnio 25h jazdy- 1000rupii (lokalne autobusy jeżdżą do połowy września za połowe tej ceny…)
Obiadek w tybetańskiej restauracji około 100rupii
Papier toaletowy (najdroższy na świecie!!!;-) – 40 rupii za rolkę;-)

LEH (LADAKH)- the land of gompas (buddist temples) and a jewel in Indian crown!:) Absolutely amazing place in northern India where you can feel like in Tibet- tibetan restaurants, temples, monastaries and even a minature of Potala Palace- LEH PALACE on a hill overlooking the city. Its relaxed atmosphere and hospitable people make it an ideal place to spend a couple of days or even a month! There are so many things to do here- trekking, rafting, visiting nearby villages and seeing amazing lakes. Like TSO MORIRI situated on 4595 m above sea level! From one side it looks like Antarctica with its snowy mountains and crystal- clear water…We slept in the village of KORZOK and watched local people preparing for severe winter, played with children who were very interested in our cameras and tried local ladakhi food. The night was very cold (around 0 celcius) but during the day we could easily walk in our short sleeves (from one exreme to another…). We crossed the 2nd highest motorable pass in the world called TANGLANGLA on 5327 m decorated with buddist, colourful prayer flags. Apart from sheep, goats we also saw yaks and dzom- crossbreeds of yak and cattle but usually it is difficult to tell any of those shaggy beasts apart and we refer to all of them as yaks;-). What is even more we have also seen MARMOTS!!:) Hidding fast to their burrows you could notice that they are so cuuute!:) No doubts, Himalays are amazing! The only scary thing is the road…precipices, no barriers, risk of avalanches, landslides and other make the trip quite dangerous… but that is why I came here:) adrenaline!:) The signs like „IT IS A HIGHWAY NOT A RUNAWAY- DRIVE SLOW” make us seeing less trucks – wrecks in the gorges… Unfortunately had to leave beautiful Ladakh and took the worst bus trip ever to Manali…suppoused to be „only” 19 h… it took us 30h!!!! The road LEH-MANALI was closed for 10 days due to the avalanche and bad weather conditions but we were lucky!!!:) they opened it just few days before our departure! The road was very rough and bumpy and sitting on the tail gave us more entertainment than ususal…What is more our seat neighbours- parents with 3 little children sitting on 2 seats were throwing up the whole time…so you can imagine how nice it was sitting next to them…especially that they were 3 and only one window…nice…Fortunatelly after a small fight with the ticket seller we changed the seats and sat in the driver’s cabin with 7 other people…The views were amazing but never again;-). Now relaxing in Manali and after heading towards DELHI!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (42)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
SIS
SIS - 2008-10-03 09:58
BABE! BOSKIE FOTKI
!!! W HIMALAJACH TO JESZCZE SWISTACZKI SYPNIEWSKICH NIE WIDZIALY HEHE
 
werus
werus - 2008-10-03 22:56
doczekalam sie kolejnego odcinka!!! :)
fotki piekne!!!!!!!!!!!!!!
 
mama
mama - 2008-10-07 12:14
kochana karolinko jesteśmy zauroczeni tym zakątkiem świata. po9zdrowienia od mari i adama w.siedzimy w pracy i oglądamy i podziwiamy pa
 
 
sypkarola
Karolina Sypniewska
zwiedziła 22.5% świata (45 państw)
Zasoby: 354 wpisy354 648 komentarzy648 2772 zdjęcia2772 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
09.11.2010 - 01.12.2010
 
 
23.09.2010 - 04.11.2010