Geoblog.pl    sypkarola    Podróże    Z BYDGOSZCZY LĄDEM DO AUSTRALII...I DALEJ... 2008/2009/2010:)    a w Kaszmirze goraco... i nie chodzi o pogode...:(
Zwiń mapę
2008
24
wrz

a w Kaszmirze goraco... i nie chodzi o pogode...:(

 
Indie
Indie, Srīnagar
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9221 km
 
Po 24 h narszcie dotarlam do KASZMIRU! a wcale nie bylo tak latwo...przezde wszystkim dojazd tutaj stal pod znakiem zapytania, bo na dworcu w Dharamsali gdy zapytalam o autobus do Jammu (skad jeszcze 300km dzieli miasto od Srinagaru) pan w okienku powiedzial- bus sometimes go, sometimes not go" czyli ze autobus czasem jedzie czasem nie...hmmm. Wszystko zalezy od praktycznie codziennie zmieniajacej sie sytuacji w Kaszmirze, drogi sa czasem pozamykane przez zla pogode powodujaca obsuniecie sie ziemi itp itd. Jadac autobusem do Jammu mijalysmy znaki typu- USZKODZONA DROGA, USZKODZONY MOST...a na nich biegajace dzikie stada malp zamieszkujace tamte tereny. Praktycznie otwarte zoo...jak nie malpy, to krowy, na niebie orly i jastrzebie, a czasem da sie wypatrzec szczury i gigantyczne pajaki...na szczescie nie jadowite:) W zakupionej gazecie same newsy o jakis atakach terrorystycznych, obsunieciach ziemi, brakiem wody w niektorych czesciach Indii i innych tragediach- to jak czytanie KOBRY lub DETEKTYWA;-) a nie spokojnego expressy bydgoskiego czy pomorskiej:) No ale nic. W Jammu "rzucili" sie na nas ziomki oferujace jeepy do Srinagaru. 300km za 250 rupii (45rupii-1usd). Juz nas chcieli oszukac na 50 bo sie przesiadlysmy z tylu do przodu a to rzekomo drozsze miejsce...sciema na ktora nie dalysmy sie nabrac;-) Zawsze pytamy, patrzymy ile sasiedzi placa i nie da sie nas oszukac;) No wiec jeep mial dojechac ok.1w nocy! okazalo sie ze 150km przed droga zamknieta i koniec...noc w jeepie.
Wszedzie zolnierze, policja, co kilkanmascie metrow zolnierze z karabinami....srednio... no ale widac ze ochrona jest. Do tego szkoly zostaly zamkniete na 3 miesiace i co chwila jakies protesty przechodza ulicami...
My na szczescie mamy kolege lokala wiec luzik. Zostajemy kilka dni i ruszamy na wschod- LADAKH. Pola nie ma wiec kochani prosze nie sms-owac:) pozdrawiam!

KASHMIR- nazywany jest tutaj rajem…KASHMIR – THE LAND OF PARADISE. Jednakze raju tu jak na razie nie widac…no może daleko w Himalajach- z daleka od miast i ludzi. Chociaz żołnierzy widzi się tu na każdym kroku. Stoja sobie z karabinami na wzgorzach, spoglądają z tarasow, ze sklepow, ulic- sa po prostu wszedzie…nie za fajny widok ale to tu norma. Codziennie sa jakies protesty na ulicach Srinagaru i nie tylko. Niedawno zamknięto szkoly na 2 tygodnie, bo sytuacja w tej czesci Indii była goraca…akurat gdy przyjechałyśmy do miasta studenci protestowali przeciwko za dużej ilosci materialu (teraz do szkoly chodza również w niedziele- aby nadrobic tamte pamiętne 2 tygodnie…)…
Aktualnie trwaja rozmowy nad otworzeniem drogi łączącej Pakistan z Jammu i Kaszmirem- jedyne przejscie graniczne to WAGAH które sama przekraczałam…może będziemy świadkami jakiegos przelomu???...
Po raj kolejny dzieki CS trafiłyśmy do wspaniałego hosta- Aijaza i jego rodzinki- rodzicow i 2 siostr (one prawie zawsze widziane w kuchni lub sprzatajce…a posilki spożywałyśmy osobno- one w kuchni 3 na podłodze, a my 2 z panami domu- tata Yousefem i naszym 22-letnim hostem- Aijazem. Lokalizacja ich domu- idealna- jezioro DAL i wysepka Ancharimuhalla na której miesza jakies 25 rodzin w 18 domkach. Z ladem polaczona mostkiem, który nie wzbudzal naszego zaufania…belki chwialy i wydywaly nieprzyjazne dzwieki…za każdym przejsciem cieszyłyśmy się ze jesteśmy na miejscu :-). Nasza rodzinka miala 2 krowki, a na około 2 meczety- wiec nad ranem jak i wieczorem miałyśmy dolby surround- z dwoch stron glosy nawołujące do modlitwy. Kaszmir to w 75% muzułmanie wiec po raz kolejny RAMADAN…Posilki przed wschodem i po zachodzie słońca…to samo tyczy się picia i papierosow…masakra…(oczywiście nie chodzi o sigarjety;-)
Miałyśmy okazaje popływać SHIKARA- taka ala wenecka gondola po jeziorze. Już od 5.30 widzialysmy jak jeziorko i wraz z nim jego mieszkancy budza się do zycia- targ na wodzie, pływające ogrody i dzieciaki szykujące się do szkoly. Malownicze miesce…a jakie spokojne. Tu nie ma wojska…tu jest wlasnie ten raj- spokojny, otoczony Himalajami KASZMIR.
Tutaj wciąż praktykowane sa aranżowane małżeństwa…Kuzyn naszego hosta poznal swoja narzeczona w dniu slubu!!!! Masakra…tata zadecydowal ze już czas na małżeństwo, a ze kuzyna w kraju nie było to trzeba było działać szybko…;-) Ogladajac zdjęcia z ich wesela mama i kyzynka Aijaza zaproponowaly, ze zrobia nam henne na dloniach! Od wewnątrz i zewnatrz mamy czerwonawe wzorki - wyglada troche jak by mydla zabraklo…:-) ale jest zacnie…Do tego kaszmirska herba powala…szafran, kardamon i migdaly…niebo…

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- --------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kaszmir- the land of paradise! That’s what they say here but actually there is still no peace in this part of the world…apart from the DAL LAKE where Srinagar is situated. They say that INDIA is the biggest democracy in the world but here it is not really seen… Hartals and protest have become integral part of Kashmiris since 90’s…Everyday there are protests on the streets of Srinagar…We have seen students protetesting against the syllabus (the schools here were closed for 2 weeks and now everyone has to make it up for the lost time and go to school on Sundays...). Everywhere in the city, or on the way to Srinagar there were soldiers with rifles standing almost on every corner…pretty scary…especially that we passed by 70 military trucks on our way from Jammu to Srinagar…Fortunatelly they were going opposite way…Hopefully one day there will be peace for the Kashmiris…
Thanks to CS we were lucky again! Met Aijaz- 22 year old host who lives with his family on the DAL LAKE on one of the the islands called- Ancharimuhalla. It is a lovely place from which you can easily see the Fortress on the hill and observe the life of Kashmiris people on the lake. Yousef- Aijaz’s dad took us by his SHIKARA (a type of kashmiri gondola) on a “tour” around the beautiful and peaceful lake DAL. At 5.30 we saw the floating market where local people were selling mainly vegetables, spices and some local handicraft. Seeing the lake with the sunrise was absolutely unforgettable…
Like in Pakistan or Iran arranged marriages are quite popular here. We met Aijaz’s cousin who surprisingly met his future wife on the wedding day…After seeing some pictures from the wedding Aijaz’s mom and cousin put henna on our hands. I couldn’t do much the whole evening because it has to dry and the next morning I could wash my hands. For some it may seem that I didn’t have enough soap to clean my hands…but in fact now I have some red bands mixed with flowers and other design…
Kashmir is also well known for its tea. The best tea I have ever drunk…with saffron, cardamom and almonds…heaven…

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (18)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
karrola
karrola - 2008-09-25 20:40
już 14,5 % świata.. no no;> Gratulejszon:) Teraz to już z górki do 100 %;))))

A Ci co Was oszukac chciali to straszne buraki! Nie wiedzieli z kim mają do czynienia..;>
 
Swistak
Swistak - 2008-09-26 00:00
smyku!jak juz bedziesz miec pole to napisz w opisie:).love
 
werus
werus - 2008-09-28 18:11
i oni tak na tej wodzie handluja? niesamowite....
 
 
sypkarola
Karolina Sypniewska
zwiedziła 22.5% świata (45 państw)
Zasoby: 354 wpisy354 648 komentarzy648 2772 zdjęcia2772 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
09.11.2010 - 01.12.2010
 
 
23.09.2010 - 04.11.2010