"ZAPNIJ PASY"- mowi jeden ze znakow (sponsorowanych przez SHELLA- skubance sa wszedzie- niezapominajac o PEPSI (nawet w himalajskich wioseczkach) a wiec "FASTEN YOUR SEAT BELT", no i mijamy te znaki mijamy ale.... gdzie te PASY?! szukam ich po vanach, autobusach, samochodach...nic?! do tego na ulicaCH Pakistanu czesciej riksze i powozy z osiolkami, ktore na pewno o pasach nigdy nie slyszaly....;-) To taki maly paskitanski absurdzik, ktorych uwierzcie mi tu- wiele!
Na targu ostatnio pewien Pan z takim wielkim czyms na glowie (przypomialo to stetoskop) wyciagnal 2 wielkie metalowe prety i chcial Dominice wyczyscic uszy!:-) to tu taka lokalna profesja, na ulicy czyszcza zeby, podcinaja, gola...do woli!;-)
Ostatnio wspominalam o narkotykach, a tu prosze dzis zakwaterowanie w malowniczej miejscowosci KARIMABAD- naokolo same siedmiotysieczniki osniezone...cudo, gory, spokoj, natura, a tu przed naszym pokojem rosnie sobie dosc obszerny krzaczek...prawie wchodzi do naszego domku, a ten krzaczorek to nic innego jak dziko rosnaca mariuhuana;-) Do tego placimy 1 euro za pokoj z lazienka i goraca woda 24h! a to tutaj rzadkosc...;-) wczoraj trzeba bylo prosic o podgrzanie wody do miski;-) ale ok! Jestesmy na wysokosci 2450m n.p.m. a jeszcze wczoraj bylysmy na 3300. Miejsce zwane FAIRY MEADOW do ktorego najpierw jeepem- przerazajaca droga! PO jednej stronie sciana, a po drugiej przepasc...do tego droga z kamieni usypana, a jak zaczelo padac to mozliwosc obusniecia ladu baaaadzo mozliwa...do tego raz jak sie zakopalismy to trzeba bylo pchac i sznurem ciagnac nasz pojazd. Kierowca wydawal sie w ogole nieprzejety a jeep prawie wisial nad przpascia...masakra...potem kilka h wspinaczki....oj serducho bilo....ale dalysmy rade! a wysilek sie baaaardzo oplacal! widok na NANGA PARBAT-8125m! caly osiezony, bialutki, do tego nazywany KILLER MOUNTAIN- jeden z najtrudniejszych do pokonania szczytow! Juz tego lipca zginal tu jeden wloch...mi starczyl widoczek z 3tys;-) i tak mialam troche chorobe wysokosciowa...i kolejny dzien pod trzema pierzynkami...;-)
W Polnocnej czsci Pakistanu znajdujemy sie na skraju 3 pasm gorskich- HIMALAJE, HINDUKUSH i KARAKORAM wiec jednym slowem jest niepowtarzalnie;) Do tego autostrada KARAKORAM jest tu uznawana za osmy cud swiata...laczy Chiny z Pakistanem. Do Chin to tu juz wlasciwie zabi skok...Ciezarowki kursuja na tej trasie, ktora niby wybudowana 25lat temu wciaz jest w budowie...CZasem tak wasko, ze 2 samochody sie nie mieszcza, a ostrzegawczy klakson przed zakretem nie znaczy, ze ktoras z jadacych stron zwolni- oj nie...Wtedy mozna sie juz tylko modlic, aby jednak nic nie jechalo...Trasa choc bardzo malownicza jest niebezpieczna...ale kierowcy sa doswiadczni i nie chca nas zabic...(tak sie zawsze uspokajamy;-)
Do tego ten RAMADAN! Wyobrazcie sobie, ze wyznawcy ISlamu budza sie o 3 w nocy aby zjesc, ida spac, caly dzien nic nie jedza nie pija aby pozniej zasiasc do stolu okolo 7 wieczorem...masakra...my generalnie z jedzeniem nie mamy klopotu ale brzuszki wciaz sie nie moga przyzwyczaic do tej flory bakteryjnej wiec mozecie sobie wyobrazic...
Zostajemy tu kilka dni, bedziemy dalej jakies male trekkingi robic, a potem wracamy po nasza wize indyjska do stolicy (mam nadzieje, ze ja wyrobili, bo jak nie to ostatecznie trzeba bedzie leciec do Nepalu...ale tego nasz budzet nie przewiduje....)
SCISKAM WAS WSZYSKICH!
aaaa a ceny to powalaja-
pokoj z lazienka w Karimabad- 250 rupii (111 rupii=1euro)
suzuki-riksza miedzy miastami po jakies 20-30km= 15 rupii
jedzienie na dzien= jakies 150rupii
internet h= 30rupii
autobus do Rawalpindi jakies 600km= 1300 rupii
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------ --------------------------
AT LAST I AM IN PEACEFUL PLACE OF KARAKORAM HIGHWAY! Well it is not that peaceful when you are literally on the road;-) especially that it connects China with PAkistan- 1200km considered here as the 8th wonder of the world! Still under contruction but most of it was finished around 25 years ago.
Now I am in the district of HUNZA- the most beautiful place in Pakistan...The heart of the valley Hunza- village called Karimabad- home to the 700-year-old mountain-top Baltit Fort and mountain ranges...it is unbelievable to be surrounded by 7000m high peaks of Rakaposhi, Ultar and others...just big WOW!!!!:))
A few days ago I did a trekking to FAIRY MEADOW a place from where you can easily access the KILLER MOUNTAIN- NANGA PARBAT 8125 m! For me it was enough to stay at 3300 in a hut for 200rupies pp (which is like 1,80euros...) Unfortunatelly I got a high altitude sickness and had to stay in bed - well I wasn't able to do anyhing else...)
We came back to Gilgit with a jeep and the ride was just hair rising...on one hand high wall and the other just gorge...and the so called road was not really a road but just pilled rocks...it was so scary...but our driver seemed to have been not even little concerned...well practice makes perfect!
The funny thing is that in front of our hut there is a bush of marihuana...we saw some of them on our way here...well drugs in Pakistan are basically everywhere...
Tomorrow a 2 day trekk to see summit of Ultar (7388) next unforgetable experience...so many of them in my head...(will try to write more next time) cheers