DOJECHALAM:)))
7h z TEHERANU nocnym autobusem za 5USD w tym przekaska i picie;-) Tak to mozna podrozowac!;-)
ludzie sa przesymptyczni! robia sobie foty z LACHAMI Z LACHESTANU:)))) hahahahaha
Od 5 na nogach...a obecnie 21...padam...zaczelysmy wschodem slonca z widokiem na 2milionowy ESFAHAN a skonczymy na jakims jedzonku- juz zaraz;))))
Do tego motocyklem dzis jezdzilismy- poznalysmy takiego ziomka ze Slowenii i razem z nim spedzilysmy po poludnie, zwiedzajac razem i w ogole sympatycznie:) Dostalismy sie na gore z ktorej roztaczal sie piekny widok na miasto. Bylo to jakies 8km od Esfahan i z powrotem trzeba bylo zlapac taxi albo prywatny samochod- bo takie tu tez zarabiaja- po prostu trzeba ustalic cene. Nic jednak nie udalo sie zlapac ale 2 ziomkow- Iranczykow na 2 motocyklach zaoferowalo swoja pomoc! Nie dosc ze nas obwiezli po miescie to zafundowali nam taka frajde jak na rollercoasterze!!!2 razy (no moze wiecej) mialam smierc w oczach hehehe ale oni robia wszystko aby nas nie zabic wiec luzik. Czerwone czy zielone...nie robi...krolowie drog i dawcy w jednym...;-) prawa drogowe- jezeli jakies w Iranie sa, sa wszystkie lamane;-) no i koniec koncow...policja nas zlapala...Szkoda bo chlopacy byli tak mili, pomogli nam za free i jeszcze im sie dostalo...Ale wszystko pozytywnie na szczescie;-)
Dzien jak zwykle pelen wrazen, szczegolnie ze miasto zachwyca- PERELKA IRANU z wielkim placem IMAM, niesamowitymi meczetami, bazarem...kolory zachwycaja ale to zobaczycie na fotkach jak je tylko zgram i pomniejsze;-)
na razie idziemy z naszym kolejnym ziomkiem z HC- Hamedem na jedzonko...pewnie jakies perskie danie:) ok slinka leci wiec do kolejnego!
pozdrowienia!
Benzyna tu tansza od wody! Litr to jakies 70 centow;-) hehe. Byc tu na drodze i uczestniczyc w ruchu drogowym to tak jak jezdzic rollercoasterem ale bez zapiecia pasow;-) Ktorych de facto nikt tu nie zapina:) Noga z gazu nie schodzi, a hamowanie zaczyna sie gdy odleglosc miedzy jednym a drugim pojazdem osiaga jakies 2cm;)
Kolejny dzien w Esfahanie byl dosc intesywny. Rano pozegnanie z naszym hostem Hamedem ktory okazal sie pomylka...oferowal nam jakies masaze, a po 4 h znajomosci oswiadczyl Dominice ze ja kocha i jest gotowy stworzyc z nia krotkotrwaly zwiazek!!! hahahaha. Olalysmy sie na maxa. Tutejsi kolesie maja male pojecie o milosci...przynajmniej tych ktorych spotykamy wiec couchsurfing w Iranie wyglada troche inaczej niz w innych czesciach swiata. Tu polecam szukac osoby ktory mieszka z rodzinka:) Tak teraz bedziemy robic. Chociaz hostele nie sa az tak drogie. Teraz placimy w centrum jakies 8usd na osobe ze sniadaniem, w dwojce wiec warunki zacne:)
Internet za szybki nie jest i cos picassa nie chce ladowac moich fotek wiec na razie bedzie tylko ten blog:)
Esfahan to niesamowite miasto, plac IMAM powala...Herbatka i ciasteczka na dachu jednego z budynku z widokiem na caly ten plac- 2 meczety, palac i bazar...zacnie zacnie...
Jutro uderzamy na YAZD! Lokalnym autobusikiem za niecale 4usd, 4 h jazdy....:)