Wiesci o tym ze w Stambule byly bomby dotarly do mnie dzis rano kiedy matwiaca sie ciocia napisala mi sms-a czy wszystko ok? A wiec informuje ze jestem cala i zdrowa. Czytam wlasnie na bbc/co.uk bo niestety tureckiej TV nie rozumiem ze byly 2 bomby w strefie Gungoren. 16 osob nie zyje...a okolo 160 jest rannych...Na szczescie ja w tym czasie siedzialam grzecznie na tarasie w mieszkanku Ilkera i zajadalam sie tureckim KARPUSEM czyli aptycznie czerwonym arbuzem...mniam.
Bomby które jak wiecie podłożono w Stambule to od 5lat najgroźniejszy atak na tą wielką metropolie…prawdopodobnie podłożyli je Kurdyści którzy dyskryminowani walczą o swoje prawa w południowo-wschodniej Turcji…gdzie również się wybieram…
Stambuł to niesamowicie malownicze miasto. Same położenie zapiera dech w piesiach- cieśnina Bosfor (32km długa) łącząca morze Marmara i Morze Czarne. Tu już czuje się egzotykę. Niektóre prace wykonywane przez lokalnych mieszkańców zadziwiają: panowie czyszczący buty, panowie sprzedający wodę na środku skrzyżowania bądź też samochodowe ładowarki do komórek, do tego kramiki na kółkach oferujące głodnym turystom i nie tylko tureckie precelki i gotowaną kukurydzę z solą…
Wydostać się z BESIKTAS (dzielnica Stambułu w której mieszkałyśmy u naszego ziomalka z CS) nie było takie łatwe…Autobus 30d na który czekałyśmy ponad 30min nie przyjechał, bo okazało się że to nie ten przystanek…Oczywiście rozkładu jazdy nie było, a ludzie na przystanku mówili, że stąd odjeżdża 30d…ale chyba sami nie wiedzieli…no więc okazało się, że po drugiej stronie była zajezdnia i tam znalazłyśmy inny autobus z którego przesiadłyśmy się na kolejny aby potem trafić na terminal promowy- YENIKAPI skąd za 15 tureckich lirów czyli jakieś niecałe 30zl (student) kupiłyśmy bilet do Bursy. Pierwszej stolicy osmaśnkiej, ważnego centrum handlowego jedwabiem i ośrodka łaźni tureckich. Prom pierwsza klasa, miejsca przy oknie i w drogę!:)