Z naszym kierowca Danielem dostalysmy sie do Brasov. Nocleg oczywiscie w kabinie, tym razem ja robilam za pilota i zagadywalam kierowce:) ale niestety potem i tak juz nie dalam rady...heheh. Sen wygral! A wiec po znalezieniu miejsca parkingowego sniadanko, toaleta i pytanie o droge do zamku Drakuli w Bran. Nasz kierowca zostal tak zainspirowany opowiesciami podrozniczymi ze sam zdecydowal sie z nami na podroz do zamku! Troche krazylysmy po miescie autobusami na gape aby w koncu dotrzec do DRACULI!
Po powrocie przygotowane na dalsza podroz stopem do Bukaresztu stanelysmy na przeciwko naszego tira aby zalapac kolejnego do stolicy. Daniel wyjezdzal dopiero ok.21 i jechal do PLOESTI (jakies 70km od Bukaresztu). Karta wyjeta, napis BUCURESTI i wyciagniete 3 kciuki, obok nasze 3 wielkie fasolki i 2 male (czyt.plecaki:)
Okazalo sie ze to nie ta droga...ludzie dziwnie sie na nas patrzyli i okazalo sie ze to jednak nie w ta strone...hm... a wiec Daniel zdecydowal sie znowu nam pomoc!!! DZIEKI:)) Wyjezdzamy z parkingu, dziewczyny schowane za firanki, obok stoi policja i cos nam pokazuje....myslalam ze zaraz nas zlapia i wkleja mandat za niedozwolona ilosc pasazerow w tirze...ale okazalo sie ze zlapalismy przyslowiowego KAPCIA!!! NO i h w plecy...Daniel sie namachal....kolo gigantyczne, troche naszej pomocy i w koncu zrobila sie ta 21.00 kiedy Daniel wyruszal dalej...a wiec znowu sie z nim zabralysmy:))On byl chyba na nas skazany! hehehe. Kolejna noc w jego kabinie, rano sniadanko, toaleta i w droge do Bukaresztu!....
a teraz kilka slow ktore nauczyli nas kierowcy tirow;);
krecic rogala-zawrocic
krokodyle-inspektorzy
miskowoz-radiowoz
misiaczki z suszarkami:)- policjanci z radarami
strzelil/chwycil na suszare- heheh zlapal na radar
misiek na hulajnodze:)
bzyknac- wyprzedzic
ssaki lesne- kobietki zajmujace sie najstarszym zawodem swiata