Gold Coast- godzina jazdy na poludnie od Brisbane to istne Australijskie MIAMI!:)
Surfers Paradise- wiezowce, palmy, odpicowane samochody i jedna wielka impreza. Klubow, restauracji, barow niezliczona ilosc, a na plazy tylko laseczki w bikini i surferzy!
Aby zrozumiec co sie tutaj dzieje, i jak wyglada zycie na GOLD COAST trzeba zobaczyc i przezyc. W motelu w ktorym zatrzymalysmy sie na 2 noce, sami schoolies czyli uczniowie ktorzy skonczyli klase 12- odpowiednik ostatniej klasy polskiego liceum. Mozecie wiec sobie wyobrazic- inwazja nastolatkow, ktorzy do Surfers Paradise przybyli aby sie zabawic- ostro...
W tym wpisie zamieszczam tez zdjecia z Lone Pine Koala Sanctuary czyli najwiekszego i najstarszego centrum koala w ktorym znajduje sie 130 misiakow!:) Trzymanie takiego mieciutkiego kolegi w rekach to przezycie jedyne w swoim rodzaju...:) Z reszta sami zobaczcie!
Po Gold Coast i Brisbane, czas na relaks w Mruczacych Dolach i wyjazd na tropikalna polnoc, ponad zwrotnik Koziorozca az do Airlie Beach! WHITSUNDAYS HERE WE COME!
CENY:
1AUD=2,5zl
Noc w motelu/ 3 os. pokoj z lazienka/przy plazy- 35AUD za osobe
KOlacja w Tajskiej restauracji na osobe ok.20AUD
Wejscie do LOne Pine Koala Sanctuary- 28AUD + fotka z koala- 16AUD