Autobusy irańskie chyba nie przestaną mnie zaskakiwać…Nie dość, że zawsze mają przynajmniej pol godzinne opóźnienie to jeszcze przyjeżdżają na miejsce przynajmniej pol h wczesniej!!! Nie wiem jak oni to robia?! A dzisiejszej nocy kierowca naprawde chciał nas zamrozic! Wewntarz autobusu było +6 stopni, a na zewnatrz wskazywalo +41!!!! Iranski absurd…jeden z wielu w tym kraju…Bez spiworkow było by ciezko...:)
Droga z wysepki Kish do Kerman była dluuuuuuga…O dziwo przed wejściem na motorowke sprawdzali nam bagaze i paszporty, pytali czy z Dubaju jedziemy i robili kilka kser naszych wiz i paszportow…45min i już na ladzie...tam niestety ta sama „duchota”, prawie nie było czym oddychac…wiec z sauny zaraz do lodowki- taksą, która za 3usd zawiozła nas z „portu” w Charak (uwierzcie mi do miana portu to to jeszcze daleko) do Bandar-e Lenghe (jakies 80km) skad lokalnym autobusem (2,5usd) dostaliśmy się do Bandar-e Abbas (jakies 3hdrogi). Normalnie autobusy dojeżdżały do samego dworca ale ten wysadzil nas gdzies na przedmieściach i radz sobie! Jakis Iranczyk z autobusu załatwił nam taxi na dworzec gdzie za pol h miałyśmy lodoweczke nocna jadaca do Kerman.
W lodoweczce panowie w tradycyjnych południowych strojach- dla nas pizamach…gdyby mieli biale czapeczki to wygladaliby jak smerfy…:) Po 3h jazdy zatrzymaliśmy się na jedzonko i toalete ale dla 90% autobusu były ważniejsze inne sprawy jak te przyziemne…Modlitwa! Sale modlitewne można tu spotkac wszedzie- podzielone osobno dla kobiet i mezczyzn. Jak wiecie zawsze staramy się podróżować jak najtaniej ale niestety z Abbas do Kerman nie było merolka i trzeba było lansowac się nowiutenka SCANIA- 500km za ok. 5,5USD. Jeszcze folie były na siedzeniach, które jako pierwsze zaczęłyśmy zdejmowac, po czym do „wyzwolonych Lahestanek” dolaczyli się mężczyźni:) Nie wiem jak oni chcieli się pocici na tych opakowaniach…
Co ciekawe w Iranie wciąż obowiazuje tradycja na zaaranżowane malzentwa. Rodzinka z Shiraz u której spędziłyśmy kilka dni pozwolila nam glebiej zapoznac się z kultura tego kraju. Wyglada to tak, ze zazwyczaj rodzice szukaja partnera/ partnerki dla swych pociech (nawet tych 30letnich…) i spotykaja się u rodziny dziewczyny. Po pierwszym spotkaniu decyzja czy spotkac się ponownie…Jak tak to po kilku spotkaniach (zawsze z podtekstem slubu) w koncu ostateczna decyzja. Wszystko oczywiście zalezy od danej rodziny, bo nie wszystkie sa tak tradycyjne. Nasza z Shiraz była na tyle bardzo, ze ojciec i 2 braci pozegnali się z nami jak by to nazwac bezdotykowo:) przepraszając tym samym za ich gleboka religijność…W takich rodzinach nie dozwolony jest żaden kontakt kobiety z mezczyzna przed zamążpójściem... Przestrzeganie tej zasady w niektórych rodzinach jest bardzo powazne i jest naturalnym procesem…Także np. jedna z sasiadek w wieku 25 lat nawet nie trzymala się z „obcym” chłopakiem za reke ale określała jego jako swojego chłopaka…Dla nas to zupełnie inny swiat. Tu na ulicach nie doświadczy się ludzi przytulających (publicznie) nie wspominając o pocałunkach czy jakimkolwiek innym kontakcie. O stolicy nie wspomne (chociaz to również baaaaardzo rzadkie i uwazane za jakas rewolucje niż codzienne zycie)…
Ok. dosyc już tych ciekawostek. Obecnie znajduje się u wspaniales rodzinki znowu poznanej przez CS- malzensto Reza i Mahdi i 5 letni Pesar z którym się bawimy;-) i którego uczymy angielskiego. Co ciekawe sama parka jest kuzynowstwem- ich matki sa siostrami...to w Iranie normalne...Jutro jedziemy na pustynie do Shahdad!:) a dzis dzieki CS spotkalismy sie z parka Polakow z Wrocka ktorzy od stycznia "bladza" po swiecie na stopa;)) Za kilka dni kolejny swiat tym razem pakistanski! :)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------ ----------------
Believe me guys, iranian drivers really want to freeze their passangers to bones…Maybe they want to preserve us so that we are strong, healthy and fresh when we arrive to our destination. Or maybe they are just crazy?! Well when outside the temperature reaches +41 and inside the bus it’s only +6. How should I call it? Total madness…That’s why the Iranian buses (those “luxiurious” like SCANIA or VOLVO – 500km = 5,5 USD can be definitely called FRIDGES or better said FREEZERS. Mercedes is the cheapest bus to move around Iran (once I paid about 2 USD for a night bus from YAZD to SHIRAZ- about 450km…) but this time there was only one service with brand new SCANIA (the seats were still covered with plastic which we removed as soon as we sat…;-) I think we were the first- after “rebellious Lahestani girls some men followed us;-))
Coming from Kish island to Kerman took us around 17 hours…Firstly, we took a speedboat from Kish to a port in Bandar-E Charak (4,5usd). We had our luggage and passport checked (something which didn’t have place on our way to the island). Charak is basically a town with a “mud hut” with air con;-) where you can buy tickets to the island and one shop...high temperature in the south – around 55celcius and 100% of humidity gave me no chance to take my camera out…This weather made us completely lazy and we wanted to leave this place as soon as possible! I don’t recommend visiting the south in summer- although it was a good experience. With some fellow passangers we took a taxi (well a private car) 3USD p.p.from Charak to Bandar-e Lengeh from where a local bus (2,5USD) took us to Bandar-e Abbas. We were a local entertainment for some people on the bus who started talking to us and exchanging @ (after a 5min talk…;-) Around 7 p.m. we hopped on a brand new overnight SCANIA freezer to Kerman. Perfect timing! What always suprises me in Iran is that the buses always have a delay of minimum half an hour (collecting more and more passangers) but they always arrive minimum half an h earlier! :-) so again we arrived not at 5a.m. but at 4.15! Slept on the terminal with some homeless people and other passangers who for the first 20minutes just stared at us…;-) waited for our CSing friend Reza. Again we are lucky! His wife- Majdi and 5 year old son Pesar are fanastic hosts!:) In a few days we will have to say KHODA HAFEZ (bye) to Iran and say hello to PAKISTAN! Adventure here I come;-).