Witajcie!
Wiem ze od miesiaca nic nie pisalam zaniedbujac przy tym baaaardzo czytelnikow mojego bloga. Ale tak to jest jak siedzi sie w jednym miejscu. A zycie dla mnie w Mruczacych Dolach toczy sie podobnie juz od ponad pol roku.
Nie musze pisac ze czas bardzo szybko plynie, bo pewnie nie jtylko dla mnie...
Niemniej jednak decyzja podjeta. Za 2 miesiace opuszczam moj raj i udaje sie powolutku...w strone Europy:)
No i wlasnie, szykuje sie spora dawka emocjii i adrenaliny, bo w polowie marca wylatuje do Papuy Nowej Gwinei! Nastepnie ladem bede przedostawac sie do Indonezyjskiej czesci wyspy Papuy gdzie spedze okolo miesiaca.
Konkretnych planow nie ma i pewnie, jak zwykle, wszystko ulozy sie jak (NARESZCIE!!) ubiore fasolke na plecy i rusze w droge:)
Jak na razie pracuje, mieszkam wciaz nad oceanem, surfuje i ciesze sie kazdym dniem spedzonym tutaj. Przez 2 tygodnie czulam sie jak w rodzinnym domu majac Anie i Michala pod dachem- obiadek zawsze czekal po przyjsciu z pracy, byly nawet kotlety mielone (specjalnosc Ani) i twarozek ze szczypiorkiem na sniadanie:))) DZIEKI KOCHANI!:)
Ania i Michal (tourtheglobe.pl) juz w Nowej Zelandii, a ja powolutku mysle co wyslac do domu, co wyrzucic, sprzedac i gdzie aplikowac o wizy!
Tydzien temu zrobilam sobie wycieczke do Sydney aby w Konsulacie Polskim zlozyc dokumenty na nowy paszport. Moj stary paszport mimo, ze jeszcze wazny przez 6 lat, nie ma juz miejsca...a, ze nowy biometryczny paszport wymaga odciskow palcow trzeba bylo wybrac sie osobiscie na spotkanie z Pania Konsul...
Jak wiecie moj blog po raz kolejny bierzez udzial w konkursie BLOG ROKU.
Cel konkursu szczytny wiec wysylajcie smsy na 7144 o tresci D00113 (szczesliwa trzynastka!:)))
SCISKAM MOCNO!